Coronavirus nie tylko wywrócił nasze życie do góry nogami, dał nam także poczucie zachwiania naszego bezpieczeństwa i stabilności. Niektórzy z nas mogli odczuć, że w jednej chwili możemy wszystko stracić, a czas który mamy jest niezwykle cenny.
Z tyłu głowy wielu osób pojawiło się pytanie:
Czy wykonuję pracę, która naprawdę jest dla mnie?
Czy ja naprawdę chcę być w miejscu, w którym teraz jestem?
Epidemia, to dla niektórych czas na to, żeby się zatrzymać, zresetować i wyznaczyć dla siebie nowy kierunek.
Ostatnie dni spędziłam w ogrodzie, gdzie robiłam coś, co bardzo bardzo lubię, czyli przesadzałam rośliny i przygotowałam wiosenny taras. Pomyślałam sobie, tak to jest pełnia szczęścia, hasztag hapiness, słońce, łopata, mnóstwo glinianych doniczek i sadzonek.
Pomyślałam sobie uwielbiam to robić, ale czy bycie ogrodnikiem sprawiłoby, że poczułabym się w pełni spełniona zawodowo?
Wielu moich klientów trafia do mnie i jako swój cel wyznacza odnalezienie nowego miejsca dla siebie. Czasem jest to totalna zmiana, czasem wyznaczenie nowego kierunku przemian, które pozwolą funkcjonować w tej samej przestrzeni, ale w zupełnie nowy sposób.
No i nie zawsze jest tak, że w naszym życiu występuje prosta zależność – lubię prace ogrodowe, rzucam wszystko, będę ogrodnikiem.
Czasem proces odkrywania tego, co naprawdę jest dla nas, jest odkrywaniem naszych wartości, ograniczających przekonań i budowaniem poczucia własnej wartości, dzięki któremu będziemy mogli odważyć się na coś, czego naprawdę pragniemy.
Kiedy udaje się nam odkryć to, co naprawdę jest dla nas ważne, zaczynamy świadomie podejmować życiowe decyzje i śpimy spokojnie.
Hasztag weź głęboki oddech i odwagi.